Pages

Ładunek 200/Gruz 200

Po rozpadzie ZSRR z polskich kin  niemal natychmiast zniknęły filmy naszego wschodniego sąsiada. Początkowo był to wyraz raczej niechęci wobec wszystkiego co rosyjskie, później zwyczajnie kryzys tamtejszej kinematografii . Odrodzenie przypada dopiero ok. 2003 roku, gdy koniunktura się poprawiła. Od tego czasu można zaobserwować  2 nurty  reprezentujące kino rosyjskie. Z jednej strony mamy do czynienia z historycznymi widowiskami (gloryfikującymi wielki i niezwyciężony ZSRR –nie zapominajmy, że w Rosji wg badań cały czas tęsknią za tamtymi czasami) i filmami fantasy obfitującymi w masę efektów specjalnych, których nie powstydzili by się producenci z Hollywood. O ile te drugie są dosyć uniwersalne i znajdują swoich odbiorców również poza granicami Rosji, o tyle historyczne megaprodukcje, ze względu na typowo rosyjski punkt widzenia,  nie cieszą się już tak dużą popularnością za granicą. Jeśli chodzi o drugi nurt, to tutaj mamy do czynienia z kinem, nazwijmy to,  ambitnym, realizowanym  z myślą o widzu bardziej wymagającym. Tego typu filmy zazwyczaj pokazywane są na specjalnych festiwalach, pokazach i to one bardzo często zwracają uwagę zagranicznej publiczności. Często też są doceniane na zagranicznych festiwalach, jako filmy pokazujące gorzką rzeczywistość czy też bez słodzenia ukazujące narodowe przeżycia. Dzisiaj chciałbym Wam przedstawić film reprezentujący ten drugi nurt.  Filmem tym jest Ładunek 200.


Był to mój 3 film rosyjski jaki widziałem w życiu. Wcześniej były produkcje fantasy Straż Dzienna i Straż Nocna  (chciałbym żeby u nas powstawały takie filmy fantasy) Po obejrzeniu zapowiedzi w Tv stwierdziłem, że to będzie film dla mnie. I się nie zawiodłem…

Jest rok 1984, czasy pierestrojki, totalitaryzm w ZSRR ma się ku końcowi. Przenosimy się do prowincjonalnego miasteczka, w którym, po wyjściu do klubu, w tajemniczych okolicznościach znika córka sekretarza okręgowego komitetu Partii Komunistycznej. Tego samego wieczoru, w domu na przedmieściach miasteczka, zostaje popełnione brutalne morderstwo. Oba śledztwa prowadzi kapitan milicji Żurow.


Sam obraz przedstawionego miasteczka,  Leninska, wprowadza w nastrój filmu.  Pełen rur i dymu, obskurnych budynków i przygnębionych mieszkańców. Miejsce bez nadziei na lepsze jutro , metalowe pustkowie.  Jak przeczytałem w jakiejś recenzji „ w tym filmie nie będzie punktu zwrotnego, będzie miejsce zwrotne”. I tak autor przenosi nas na przedmieścia, do nielegalnej bimbrowni, gdzie splatają się losy naszych bohaterów. To tutaj trafia nasza główna bohaterka Andżelika, to w tym miejscu rozpoczyna się jej dramat, to tutaj poznajemy prawdziwe oblicze Żurowa. Od tego momentu reżyser nie ma dla nas litości. Serwuje nam festiwal bezsensownego okrucieństwa pokazywanego  w bardzo realistycznych obrazach. Nie ma tu miejsca na współczucie i litość.  Żurow  zabiera dziewczynę do swojego mieszkania. W  jednym z pokoi  tworzy dziewczynie piekło, wobec którego seksualna przemoc, której padał ofiarą w bimbrowni, wydaje się niczym.

Film jest naprawdę mocny. Długo po zakończeniu seansu poszczególne sceny nie dawały mi spokoju. Zastanawiałem się skąd taka skala okrucieństwa w komendancie, skoro to on powinien stać na straży prawa?!  Bałabanow pokazuje nam społeczeństwo doszczętnie zepsute, wyzbyte z jakichkolwiek uczuć, pozbawione zdolności racjonalnego postrzegania.  Społeczeństwo przesiąknięte nienawiścią i chęcią nieuzasadnionej zemsty.  Oglądałem film z wielkim zaciekawieniem i co chwilę przecierałem oczy ze zdumienia. Film pozostawia w głowie pustkę, jeden wielki znak zapytania…

Jako, że ostatnimi czasy zwracam coraz większą uwagę na muzykę w filmie nie mogę nie wspomnieć o tej z Ładunku 200. Jest ona świetnym dopełnieniem filmu, potęguje poszczególne obrazy, nadaje filmowi jeszcze większej mocy. Rosyjskie słowa mogą śmiesznie brzmieć (przynajmniej dla tych , którzy nie mieli styczności z tym językiem) ale w tym wypadku potęgują absurdalną nienawiść bijącą z ekranu. Film polecam, jako jeden z lepszych jakie widziałem.